Serwis lem.pl używa informacji zapisanych za pomocą cookies (tzw. „ciasteczek”) w celach statystycznych oraz w celu dostosowania do indywidualnych potrzeb użytkowników. Ustawienia dotyczące cookies można zmienić w Twojej przeglądarce internetowej. Korzystanie z niniejszego serwisu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci końcowego urządzenia. Pliki cookies stanowią dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika i przeznaczone są do korzystania z serwisu lem.pl
Tako rzecze... Lem
Nowe, znacznie poszerzone i uaktualnione wydanie rozmów ze Stanisławem Lemem, które ukazały się w 1987 roku. Tako rzecze... Lem wzbogacono o nowe rozdziały - rozmowy przeprowadzone w 2001 roku, po ataku terrorystycznym na USA, a więc w całkowicie zmienionej sytuacji politycznej świata. Przywrócono wreszcie fragmenty, które nie mogły ukazać się pierwotnie z powodu ingerencji cenzury (np. poświęcone wspomnieniom lwowskim z okresu okupacji sowieckiej oraz dotyczące stanu wojennego).
Autor Solaris przedstawia tu swe poglądy i szczegóły biografii. Mówi o dzieciństwie i młodości; o fascynacjach oraz rozczarowaniach lekturowych i filmowych; o historii i „drugim dnie" własnych książek; o problemach współczesności, których dostarcza rozwijająca się coraz szybciej nauka - jak zawsze żywo, przenikliwie i dalekowzrocznie.
O starych i nowych rozmowach ze Stanisławem Lemem
Pierwsze rozmowy ze Stanisławem Lemem przeprowadziłem pomiędzy listopadem 1981 roku a sierpniem roku 1982, w atmosferze pełnego napięć oczekiwania na nieuchronną wówczas zdaniem pisarza - katastrofę polityczną kraju oraz w pierwszych miesiącach stanu wojennego, który dla obu rozmówców był okresem wyjątkowo bolesnym. Złożyło się na nie kilkanaście spotkań przy magnetofonie w domu pisarza w Krakowie, a ich zewnętrznym kontekstem była brutalna pacyfikacja wolnościowych dążeń społeczeństwa. Być może - paradoksalnie - pierwsza edycja rozmów mogła powstać tylko w tym, a nie innym czasie, gdyż Lem - poruszony do żywego zachodzącymi wypadkami i wytrącony z normalnego rytmu pracy - właśnie w tych rozmowach odnajdywał ucieczkę i możliwość zdystansowania się wobec agresywnej rzeczywistości.
Pasja filozofowania
S.B.: Kiedy rozmawialiśmy o Golemie, który będąc tak piekielnie mądrą istotą, staje przecież w końcu przed barierą dalszych możliwości poznania, pomyślałem sobie, że jest jednak coś ponurego w tej ciekawości pchającej nas do przodu jakby po to tylko, by raz po raz objawiać nam w pełni własne ograniczenia. Nasza rozmowa też w końcu jest jakąś egzemplifikacją sytuacji z tej książki: ja zadaję Panu pytania trochę jak doktor Creve, a Pan trochę jak Golem peroruje nad moją głową — czasem odpowiadając, czasem mówiąc do siebie. Obaj stukamy do jakichś drzwi wiedzy, które na różnych poziomach są dla nas pozamykane i obawiam się, że słychać przede wszystkim kołatanie.
S.L.: Istotnie, pewnych granic, które dane są naszemu myśleniu, przekroczyć nie można i niewątpliwie może to rodzić jakieś poczucie smutku. Nie uważam jednak tego — jak Pan to nazwał — kołatania za czynność jałową. Golem, który jest najwyższym spotęgowaniem mojego umysłu, rzeczywiście dociera do jakichś granic i doprawdy nie wie już, co może być dalej. Te fantastyczne opowiadania o jego Wysokiej Rodzinie w Rozumie i przypuszczalnych pracach umysłowych, którym się ona oddaje, stwarzały mi bardzo urokliwy pejzaż. Samo już pokazywanie otchłannych tajemnic posiada pewien walor poznawczy, a być może i dla innych to cząstkowe — bo na niższym poziomie — wkraczanie w bardzo wysoką zagadkę jest zajęciem sensownym. Pańska obecność tutaj jest najlepszym dowodem właśnie takiej oceny wysiłku poznawczego, gdyż inaczej, zamiast tłuc się nocnymi pociągami, leżałby Pan brzuchem do góry, poszedł na wspinaczkę lub robił tysiąc innych przyjemniejszych rzeczy. Odsłanianie tego, co zakryte, również dla mnie godne jest bardzo wielkiej fatygi, nawet przy świadomości ogromnego ryzyka i nieuchronności popełniania uproszczeń, błędów i głupstw.