Żaden z Lemowych cykli nie powstawał tak długo: trzydzieści lat dzieli bowiem pierwsze opowieści Dzienników gwiazdowych od ostatniej, Pożytku ze smoka. Pomysłowość autora w kreacji fantastycznych światów i niezwykłych fabuł nie zna tutaj granic. Bohater Dzienników, słynny gwiazdokrążca Ijon Tichy, jest postacią przypominającą z jednej strony barona Munchhausena, z drugiej - Guliwera. Opowieści o jego podróżach przynoszą tyleż nieprawdopodobnych i zabawnych zmyśleń, co poważnych refleksji nad paradoksalną naturą świata, człowieka i jego, opartej na sprzecznościach, kultury.
UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii.
Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…
Zrozumiałem
Serwis lem.pl używa informacji zapisanych za pomocą cookies (tzw. „ciasteczek”) w celach statystycznych oraz w celu dostosowania do indywidualnych potrzeb użytkowników. Ustawienia dotyczące cookies można zmienić w Twojej przeglądarce internetowej. Korzystanie z niniejszego serwisu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci końcowego urządzenia. Pliki cookies stanowią dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika i przeznaczone są do korzystania z serwisu lem.pl
- Jesteś tutaj:
- Książki
- beletrystyka
- Dzienniki gwiazdowe
- Dzienniki gwiazdowe
Dzienniki gwiazdowe
5.00 out of 5 based on 5 ratings5 user reviews.
Tichy z planety Ziemia
Reviewed by Mecenas Finkelstein on
.
Zapnijcie pasy, wyruszamy na ekscytującą przejażdżkę w czasie i przestrzeni. Odwiedzimy przyszłość, cofniemy się aż do momentu Wielkiego Wybuchu, spenetrujemy najdalej wysunięte rubieże naukowego światopoglądu. Naszym przewodnikiem będzie Ijon Tichy, słynny gwiazdokrążca, łowca przygód, odkrywca nowych planet, obieżyświat i erudyta. Jego szkoleniowcami byli między innymi Odyseusz, Guliwer, baron Muenchausen oraz dzielny wojak Szwejk. Tichy, Ijon Tichy jest człowiekiem do zadań specjalnych. To jemu przyjdzie świecić oczami za całą ludzkość na posiedzeniu Organizacji Planet Zjednoczonych, to on zdemaskuje anty-lepniaczy aparat Jego Induktywności oraz odegra rolę międzynarodowego królika doświadczalnego w "Pokoju na Ziemi".
Tichy, który urodził się w erze międzygwiezdnej żeglugi, pozostaje dumnym spadkobiercą złotego wieku Oświecenia. Myśląca trzcina kołysana kosmicznym wiatrem. Nawet w najbardziej ekstremalnych sytuacjach Tichy nie traci filozoficznego spokoju i przytomności umysłu: rozum pozwala mu wybrnąć cało z niebezpiecznych przygód i opresji. Generowane przez niezwykłą wyobraźnię Lema egzotyczne światy, olśniewające niczym gwieździste niebo, są w gruncie rzeczy osadzone na tych samych, logicznych i etycznych fundamentach. Logika musi być wszak uniwersalna, bez względu na położenie w czasoprzestrzeni. A od własnego sumienia nie sposób nigdzie uciec.
Zapnijcie pasy, wyruszamy w pouczającą podróż w poszukiwaniu nowej planety Ziemia.
Rating: 5
5
Wcześniej i lepiej
Reviewed by Q on
.
Na całym świecie od lat święci triumfy serial fantastycznonaukowy Star Trek (którego dość znanym miłośnikiem jestem). Ostatnimi laty niejakie zamieszanie w kinach wywołał film Matrix. Mało kto jednak na świecie wie, że te ikony kultury popularnej poruszają tematykę, którą, ktoś, kiedyś zajął się wcześniej... i lepiej.
Skoro mowa o fantastyce naukowej i pada termin lepiej, można niemal w ciemno strzelić, że tym KIMŚ musi być Stanisław Lem. I tak jest w istocie.
Ijon Tichy, narrator "Dzienników gwiazdowych", tak jak bohaterowie Star Treka trafia na obce planety, których (dziwnie humanoidalni) mieszkańcy przeżywają dziwnie ziemskie (acz doprowadzone do granic absurdu) problemy, przekonuje się też, że otaczający świat może być złudzeniem (i nie musi przy tym obnaszać skórzanego wdzianka, fikać kozłów w powietrzu, ani reklamować telefonów komórkowych), a my śmiejemy się przy tym do łez (znacznie donośniej niż przy lekturze modnego ostatnio Autostopem przez Galaktykę), lecz odkładamy książkę z zadumą. I nie wiemy nawet kiedy staliśmy się mądrzejsi, bogatsi o to co Autor chciał nam przekazać.
Dzienniki... to dobra książka, z jednej strony zdolna - jako wyborna rozrywka - pójść w zwycięskie zapasy z najpopularniejszymi dziełami zachodniej SF, z drugiej zaś zdolna zadumać i filozofa. To także dobry wstęp do znajomości z twórczością Lema. Znajomości zdolnej zmienić życie i sposób myślenia czytelnika.
Rating: 5
5
Przykład: "Dzienniki..."
Reviewed by Mateusz Fabianiak on
.
Myślę, że pisanie recenzji jednej, konkretnej książki Stanisława Lema, jest pomysłem dziwnym, tym bardziej, jeżeli chodzi o konkurs na takowy tekst. Pisarz ten jest jedyny w swoim rodzaju i aby w pełni ukazać jego fenomen, uważam, że najlepiej jest mówić o jego twórczości, jako o całości, będącej niezwykle cennym wkładem w rozwój kultury - słowem, uświadamiającej nam w pełni, jakie jest życie...
Aby jednak nie wprowadzać chaosu do ustalonego już porządku, postaram się oprzeć na jednym z dzieł tego niezwykłego erudyty i na jego przykładzie pokazać jak wielką wartość ma cała jego twórczość.
Cykl opowiadań "Dzienniki Gwiazdowe" jest dowodem na to, jak w bardzo przystępny sposób możemy wniknąć w sprawy, które już od wieków były przedmiotem rozmyślań wielkich filozofów. Brzmi to poważnie? Nie bójcie się jednak, bo jak już wspomniałem, przygody Ijona Tichego - głównego bohatera tychże opowieści, podane są w formie niezwykle lekkiej i pełnej humoru (choć nie zawsze). Jednocześnie w czasie lektury "Dzienników...", nie sposób jest przyjmować zawarte w nich treści aż tak beztrosko i powściągliwie; ze spokojem, z jakim zazwyczaj coś czytamy. Tu, niemalże po każdym akapicie, następuje u czytelnika zaduma, podczas której uświadamia on sobie, jak bardzo opisane w książce wydarzenia odpowiadają sytuacjom dziejącym się na świecie, w którym sam żyje. Czytelnik zdaje sobie zarazem sprawę, jak maleńki jest wśród mnogości zagadnień, z którymi zapoznaje go autor. Tu czytamy historie, które bawią nas do łez, na przemian z tymi, od których ciarki przechodzą nam po plecach. Tu jest wszystko i dla każdego, nie tylko dla miłośników science fiction.
Rating: 5
5
Szalona podróż przez Kosmos
Reviewed by klmn on
.
Książki Stanisława Lema można, w przybliżeniu, podzielić na dwie grupy: utrzymane w konwencji "na serio" (m.in. Solaris, Niezwyciężony) i te bardziej humorystyczne (Cyberiada, Wizja lokalna), które przy tym zdecydowanie nie są niepoważnymi. Dzienniki Gwiazdowe wpasowują się do tej drugiej kategorii.Część pierwsza, "Z dzienników gwiazdowych Ijona Tichego" zawiera zapis niezwykłych kosmicznych podróży tytułowego bohatera. Tętniący życiem Kosmos, który przemierza, to specyficzne miejsce. Podróż od jednej zamieszkanej planety do drugiej nie stanowi większego problemu dla posiadacza rakiety. Jej przebieg znacząco odbiega od podróży, jakie można spotkać w klasycznych powieściach SF. Zamoczony kombinezon można wystawić do wysuszenia za drzwi pędzącej rakiety, a zepsutą wołowinę wyrzucić za burtę. By potem, dla rozrywki, liczyć okres jej obiegu - prawa fizyki pozostają podległe fabule.
Fabule, która opiera się głównie na spotkaniach Tichego ze wspomnianymi cywilizacjami. Bariery językowe nie istnieją, za to kulturalne i biologiczne - owszem. Główny bohater regularnie pakuje się więc w kłopoty, a przynajmniej znajduje się w centrum kosmicznego zamieszania. Częściowo jest to wina jego charakteru. Tichy jest patologicznym egoistą, który dla swojego własnego interesu potrafi poświęcić swój własny interes, jest też cholerykiem, niebywałym zarozumialcem, ma chorobliwie wybujałe ambicje, skłonność do nadużywania stanowiska, pieniactwa, awanturnictwa itd. - a jednocześnie nie sposób go nie polubić. (...) W wiele awantur i tarapatów pakuje się z motywów takich jak "nie zobaczą tu trwogi Ziemianina" albo "Jakoś niehonorowo było odmówić". (W. Orliński, "Co to są sepulki? Wszystko o Lemie") Kreacja bohatera jest z pewnością jednym z mocnych punktów książki.
Tichemu przychodzi między innymi zmierzyć się z wirami czasoprzestrzennymi, opłatami celnymi, zbuntowanym Kalkulatorem, teologią, polityką czy też testować maszynę do zaginania czasu (zbudowaną na bazie piecyka). Wszystko to w otoczeniu humoru, sytuacyjnego, słownego, a czasem absurdalnego, który niestety nie każdemu przypadnie do gustu. Ale za żartami kryje się całkiem poważna treść. Dla przykładu, podróż ósma (numeracja jest chronologiczna, ale większość numerów jest niewykorzystana - apokryficzna przedmowa opisuje "Dzienniki" jako wyjątek z osiemdziesięciosiedmiotomowej kolekcji) stanowi dość brutalne rozliczenie z cywilizacją ziemską, dwunasta to ewolucja społeczeństw w pigułce, trzynasta - satyra na totalitaryzm. Osiemnasta z kolei przedstawia ciekawe wyjaśnienie zagadki powstania Wszechświata.
Podróż dwudziesta pierwsza zasługuje na odrębną uwagę. Tichy zaszywa się w klasztorze ojców destrukcjanów, gdzie poznaje wyznawaną przez nich religię. Zagłębia się w liczne księgi, opisujące ewolucję teologii i upadek kolejnych dogmatów pod wpływem przemian naukowych, technologicznych a nawet biologicznych. Niełatwo byłoby znaleźć drugi tak dokładny opis religii (tak różnej od ziemskich) stworzonej na potrzeby powieści. Tutaj robi się już niemal całkiem poważnie, choć trudno się miejscami nie uśmiechnąć. Kolejna podróż opowiada, między innymi, o ewangelizacji Kosmosu. Pytanie o życie we Wszechświecie i jego związek z istnieniem Boga tutaj zostaje potraktowane w typowy dla Lema sposób (Pięciorniakowie, mieszkańcy gorącej Antyleny, którzy marzną już przy 600 stopniach Celsjusza, słyszeć nawet nie chcą o Raju, za to opisy Piekła budzą w nich żywe zainteresowanie, a to dla korzystnych warunków (smoła wrząca, płomienie), jakie tam panują).
Akcja części drugiej, "Ze wspomnień Ijona Tichego", osadzona jest na Ziemi. Składa się z krótkich historii o spotkaniach Tichego z szalonymi wynalazcami. Kreacje wynalazców zasługują na najwyższe uznanie, a ich dzieła są co najmniej niezwykłe. Podróże doczekały się już ekranizacji (niskobudżetowy serial niemieckiej telewizji ZDF), natomiast "Ze wspomnień..." wydaje mi się świetnym materiałem dla (siłą rzeczy opartego głównie na dialogach) Teatru Telewizji lub - by być bardziej realistycznym - etiudy jakiegoś ambitnego absolwenta szkoły filmowej. Ostatnia historia, zatytułowana "Tragedia pralnicza", to humorystyczne przedstawienie buntu AI (pod postacią, jak można się domyśleć z tytułu, pralek) i skutku w postaci przyznania sztucznej inteligencji praw.
Podsumowując, "Dzienniki Gwiazdowe" są z pewnością godne polecenia. Trzeba jednak przyznać, że w swojej oryginalności nie przypadną do gustu każdemu. Ogromna wyobraźnia Autora, wielka dawka humoru, różnorodność i głębia tematów, połączenie groteski z powagą, fascynujące postaci sprawiają, że - moim zdaniem - mogą śmiało pretendować do miana najlepszej książki Lema.
Warto też dodać, że wydawnicza historia "Dzienników Gwiazdowych" jest złożona. Z kolejnymi wydaniami pojawiały się i znikały pojedyncze opowiadania. Wśród nich między innymi "Profesor A. Dońda" czy "Ratujmy kosmos". Pierwsze opowiadania o Tichym pojawiły się w zbiorze opowiadań Sezam. Część opowiadań wydano też pod tytułem "Księga robotów" (brak związku z "Bajkami robotów"). Opis wszystkich zawirowań wydawniczych wykracza poza ramy tej recenzji.
Rating: 5
5
Galaktyczny senat
Reviewed by A on
.
podróż ósma jest snem Tichego
Zgromadzenie Ogólne OPZ (organizacji planet zjednoczonych) przypomina Galaktyczny Senat z nakręconej dużo później nowej gwiezdnej trylogii Lucasa
Rating: 5
5