"Google doodle" to wariacja na temat oficjalnego logo firmy Google, upamiętniająca ważne wydarzenia i rocznice, np. urodziny Dostojewskiego lub Marka Twaina. 23 listopada 2011 roku w 17 europejskich krajach logotyp Google zastąpiono animacją upamiętniającą publikację pierwszej książki Stanisława Lema.
Chwała i sława za powstanie tej najbardziej wyrafinowanej animacji w historii Googlowych "doodli" należą się Marcinowi Wicharemu, znakomitej graficzce Sophii Foster-Dimino, Zespołowi Google i rzecz jasna śp. Danielowi Mrozowi, autorowi bezkonkurencyjnych ilustracji do "Cyberiady".
Gra:
Lemowy "doodle" to gra, która odkrywa istotę "Cyberiady" - książki na pierwszy rzut oka zabawnej, w głębszych warstwach podszytej gorzką filozoficzną refleksją - i oddaje jej ducha.
Najpierw poznajemy Trurla - robota o zaskakująco ludzkim usposobieniu, który przypomina trochę samego Lema.
Trurl najwyraźniej ma pomysł na maszynę, do zbudowania której potrzebuje części z innych, już istniejących konstrukcji. Brakujące elementy zbiera w czasie gry nieduży robot-ptaszek.
Krok pierwszy: "Maszyna Trurla"
"Maszyna Trurla" jest znana głównie ze swego głębokiego przekonania, że 2 + 2 = 7. Jest również bardzo uparta. Gracz pomaga jej w dodawaniu, z czego maszyna jednak nie wydaje się zadowolona.
Krok drugi: Zbójca Gębon
("Wyprawa szósta, czyli jak Trurl i Klapaucjusz demona drugiego rodzaju stworzyli, aby zbójcę Gębona pokonać")
Gębon to kosmiczny pirat z doktoratem, gromadzący wszelką prawdziwą informację. Pirat domaga się od Trurla skonstruowania maszyny pozyskującej informację z ruchu cząsteczek powietrza. Ta "fala informacyjna" zostaje następnie zapisana na długiej papierowej wstędze.
Tak długiej, że Gębon się w nią zaplątuje. Zadanie gracza polega na ustaleniu odpowiedniego kształtu, fazy i amplitudy "fali informacyjnej".
Krok trzeci: Dzieciomiot
("Wyprawa Czwarta, czyli jak Trurl kobietron zastosował, królewicza Pantarktyka od mąk miłosnych chcąc zbawić i jak potem do użycia dzieciomiotu przyszło")
Trurl napotyka planetę z dwoma królestwami w stanie wojny.
Aby konflikt zakończyć bezkrwawo, postanawia bombardować jedno z państwo robotami-niemowlętami (na tym polega zadanie gracza). Wojowniczy król widząc perspektywę zapaści ekonomicznej prosi o pokój (do zakończenia wojny trzeba z dzieciomiotu trafić w planetę trzykrotnie).
Ciekawostką jest fakt, że planetę okrąża satelita "skrzynkowy", wyraźnie podobny do pierwszego polskiego satelity LEM.
Krok czwarty: ("Jak ocalał świat")
W końcu udaje się zebrać trzy części niezbędne do skompletowania "maszyny na literę n".
Trurl spotyka się z Klapaucjuszem; zadanie gracza polega już tylko na wciśnięciu guzika.
Trurl z dumą prezentuję swą maszynę Klapaucjuszowi; maszyna robi wszystko na literę n: nici, naparstki, nosy (różne rzeczy w różnych językach).
Klapaucjusz domaga się, żeby zrobiła "Nic" i maszyna rzeczywiście robi "Nic": przedmioty zaczynają znikać i w końcu nie zostaje nic, maszyna także znika!
Gra zawiera szereg niespodzianek ("Easter eggs"), takich jak znikający "Smok prawdopodobieństwa". Więcej szczegółów: na blogu Marcina Wicharego