„Autor Solaris”

borys_lankosz_autor_solaris_stanislaw_lem_00

W najbliższe Zaduszki, 2 listopada o godzinie 20:00 w programie TVP Kultura, odbędzie się premierowy pokaz filmu dokumentalnego „Autor Solaris”. Borys Lankosz, reżyser kultowego „Rewersu” i „Ziarna prawdy”, rozpoczynał karierę jako ceniony i nagradzany dokumentalista. Tym razem postanowił zmierzyć się z fenomenem Stanisława Lema, starając się rozwikłać zagadkę zdumiewającej wszechstronności i popularności pisarza. Obok unikatowych nagrań, materiałów archiwalnych, wspomnień i wypowiedzi ekspertów, Lankosz wykorzystuje obszerne partie paradokumentalne oraz fabularne inscenizacje. Całość stanowi autorską próbę rekonstrukcji wypadków historycznych i okoliczności, jakie wpłynęły na kształtowanie się osobowości oraz rozwój kariery literackiej Lema.

Borys Lankosz zabiera widza w podróż do źródeł twórczości autora, w którego istnienie nie wierzył jego słynny kolega po fachu, Philip K. Dick. Reżyser podchodzi do tego ambitnego zadania z szacunkiem, ale nie na kolanach. Trudno streścić biografię i dorobek tej rangi pisarza, erudyty i myśliciela w ciągu zaledwie 51 minut, jednak film unika dydaktyzmu, laurkowych uproszczeń, czy łatwych kompromisów. Klimat obrazu budują pożółkłe fotografie, listy, ryciny, fragmenty starych kronik i wystąpień oraz ujęcia kręcone niewprawną ręką Stanisława Lema na taśmie 8mm. Dokument dotyka tematów trudnych i bolesnych, jakie nieuchronnie niesie ze sobą życie w cieniu dwóch systemów totalitarnych. Świetnie ze swojego zadania wywiązują się goście, wśród których pojawiają się znakomici lemolodzy: Stanisław Bereś, Tomasz Fiałkowski, Jerzy Jarzębski, autor genialnych angielskich tłumaczeń Michael Kandel oraz amerykański historyk Timothy Snyder. Wojciech Orliński wystąpił tym razem w roli twórcy scenariusza. Paradoksalnie nieco słabsze wrażenie pozostawiają inscenizacje „Korzenia”, „Jachtu Paradise” i „Cyberiady” — być może ze względu na ich teatralny charakter.

„Autora Solaris” należy uznać za wartościową propozycję oraz godny polecenia przewodnik dla przyszłych i obecnych wielbicieli Stanisława Lema.

(zdjęcia  z filmu Borys Lankosz „Autor Solaris” © BLANKFILM PRODUCTION 2016)

PS. Film jest już dostępny on-line: http://vod.tvp.pl/27517108/autor-solaris

Dziewiąty Kongres Futurologiczny

9_kongres_futurologiczny

Ósmy Światowy Kongres Futurologiczny odbył się w Costaricanie… Każdy mówca dysponował czterema minutami czasu dla wyłożenia swych tez, co i tak było sporo, zważywszy na to, że zgłoszono 198 referatów z 64 państw. Aby przyspieszyć tempo obrad, referaty należało przestudiować na własną rękę, przed posiedzeniem, orator zaś mówił wyłącznie cyframi, określając w ten sposób kluczowe ustępy swej pracy; dla ułatwienia recepcji tak bogatych treści wszyscyśmy nastawili swoje podręczne magnetofony oraz komputerki – między tymi ostatnimi dojść miało potem do zasadniczej dyskusji. Stanley Hazelton z delegacji USA zaszokował od razu salę, powtarzając z naciskiem: – 4, 6, 11, z czego wynika 22; 5, 9, ergo 22; 3, 7, 2, 11, skąd wynika znowuż 22!!! – Ktoś wstał, wołając, że jednak 5, ewentualnie 6, 18 i 4; Hazelton odparował zarzut błyskawicznie, tłumacząc, że tak czy owak 22. Poszukałem w jego referacie klucza numerycznego i dowiedziałem się, że cyfra 22 oznacza katastrofę ostateczną.
Stanisław Lem „Kongres futurologiczny”

„Kongres futurologiczny” to groteskowa relacja Ijona Tichego, napisana przez Stanisława Lema na początku lat siedemdziesiątych. Przedstawia przeludnioną i wyeksploatowaną Ziemię w połowie XXI wieku, której stłoczeni mieszkańcy szukają ucieczki w syntetyzowane farmakologicznie zbiorowe halucynacje. Satyryczna wizja, kontestująca modne wówczas prace futurologiczne, pozostaje czytelnym ostrzeżeniem przed zachłannością społeczeństwa konsumpcyjnego, realizującego swoje zachcianki nieodwracalnym kosztem ekosystemu planety.

Pół wieku później przesłanie Lema staje się jeszcze bardziej aktualne. Dowodzi tego Dziewiąty Kongres Futurologiczny, będący formą manifestu artystycznego, którego twórcy poważnie potraktowali otwierający książkę apel: nie wolno stać z założonymi rękami, kiedy pada hasło „do pomp”! Pomysłodawczynie i główne organizatorki konferencji to Mareike Dittmer (wydawczyni prestiżowego „Frieze Magazine”) oraz artystka Julieta Aranda (założycielka i redaktorka platformy e-flux.com) – osoby wpływowe w świecie sztuki. Stwierdziły one, że ponieważ „teraźniejszość zachowuje się niestosownie”, musimy zakasać rękawy i spróbować uświadomić współczesnym, że ich obecne wybory oraz decyzje będą w dużym stopniu determinować losy przyszłych pokoleń.

Czytaj dalej

Tajne przejście do królestwa krasnoludków

Przedstawiamy wywiad z Tomaszem Lemem, jaki ukazał się w języku ukraińskim w gazecie „Ekspres” ze Lwowa.

stanislaw lem z_synem 1973

Bogdan Bondarenko: Panie Tomaszu, 12 września przypada 95 rocznica urodzin waszego ojca. Czy Stanisław Lem lubił obchodzić swoje urodziny? Zapraszał gości do domu czy obchodził urodziny w rodzinnym gronie? Które urodziny, być może z jakiegoś szczególnego powodu, zapadły Panu w pamięć?

Urodziny ojca sprowadzały się do rodzinnej kolacji, w której przeważnie uczestniczył najserdeczniejszy przyjaciel ojca, pisarz Jan Józef Szczepański. Potem panowie zamykali się u ojca w gabinecie; w wyjątkowych okolicznościach wolno mi było im towarzyszyć. Było to wielkie święto także dlatego, że częstowano mnie wodą mineralną (w zakurzonej szklance z barku ojca). Przeżywałem wówczas okres fascynacji motoryzacją i całymi dniami przesiadywałem u zaprzyjaźnionego mechanika w garażu, toteż ojciec zapewne chciał poszerzyć moje horyzonty (panowie rozmawiali o literaturze i sytuacji środowiska literackiego w czasach Gierka). Z drugiej strony moja obecność była niewskazana z uwagi na to, co mógłbym potem powtórzyć w szkole.

Wyjątkowe były urodziny osiemdziesiąte, ich organizatorem było Wydawnictwo Literackie. Zaplanowano je niefortunnie na 11 września 2001. W trakcie wspaniałej uroczystości, urządzonej z wielką pompą, doszły nas wieści o atakach terrorystycznych w USA — z powodu tej tragedii uroczystość została „wygaszona”, a jej część artystyczna stonowana.

Swego czasu miałem zaszczyt przeprowadzić z Pana ojcem dłuższy wywiad. On wtedy powiedział takie zdanie: „Piszę książki, bo nic nie robić jest strasznie nudno”. Czy można powiedzieć, że jego egzystencją kierowało pragnienie żyć „nie nudno”?

Wydaje mi się, że główną motywacją ojca do pisania była ciekawość; książki w gruncie rzeczy pisał dla siebie, tzn. sam od siebie chciał się różnych rzeczy dowiedzieć. Fundamentalne pytania filozoficzne, na które być może nigdy nie poznamy satysfakcjonujących odpowiedzi, próbował prezentować w taki sposób, żebyśmy albo ujrzeli je w innym świetle, albo dowiedzieli się czegoś nowego o nas samych.
Czytaj dalej