„Dzienniki gwiazdowe” Teatr Groteska

Idźcie, zobaczcie i posmakujcie, bo zdecydowanie warto. Nie uciekajcie po pierwszym akcie! Niech Lem będzie z Wami!

Teatr Groteska, ośmielony udaną adaptacją „Bajek robotów”, jakiej dokonał jeszcze za życia Stanisława Lema, tym razem porwał się na „Dzienniki gwiazdowe”. Wyzwanie to ambitne: dosyć eklektyczny cykl „Dzienników gwiazdowych” powstawał przez prawie całą karierę pisarską autora „Solaris” i odzwierciedla jego wszechstronny dorobek literacki oraz erudycję. „Dzienniki” są pełnymi humoru, ale równocześnie gorzkimi i przenikliwymi przypowieściami na temat zakamarków ludzkiej natury.

Trudno się zatem dziwić, że zasiadałem na widowni teatru z mieszanymi uczuciami, wsród których dominowała nadzieja połączona z obawami. Nadzieję podsycała profesjonalna kampania promocyjna, jaka towarzyszyła premierze, z ascetycznymi plakatami, na których wyeksponowano samo tylko nazwisko LEM, oraz świetna piosenka Marka Piekarczyka, idola mojej młodości. Otuchą napawał mnie również fakt, że z biegiem lat pojawia się coraz więcej trafnych odczytań i interpretacji Lema, którego twórczość jakby nabiera wraz z upływem czasu aktualności i staje się coraz bardziej uniwersalna.

Czytaj dalej

„Dzienniki gwiazdowe” na deskach Olsztyńskiego Teatru Lalek

lem dzienniki gwiazdowe plakat

Plakat Sebastiana Baumana, laureata ogłoszonego przez Teatr konkursu

26 września miała miejsce premiera adaptacji “Dzienników gwiazdowych”, dokonanej przez Andrzeja Bartnikowskiego na deskach Olsztyńskiego Teatru Lalek. Przedstawienie zebrało świetne recenzje, krytycy podkreślają, że reżyser trafnie odebrał satyryczne przesłanie książki, jakie się kryje pod warstwą humoru i barwnych opowieści, czyli refleksję Lema na temat ludzkiej natury. Zwiedzając bowiem nawet najbardziej odległe światy, tak naprawdę główny bohater Ijon Tichy, kosmiczny podróżnik, nie rusza się poza strefę naszego macierzystego globu. Jak mówi sam twórca spektaklu:

Parę lat temu, ot tak z ciekawości, wróciłem do kilku książek Lema, w tym i do „Dzienników”. Jakież było moje zdumienie, kiedy odkryłem, że czytam nie jakąś komedię sf., ale niezwykle fascynujący traktat filozoficzny, ubrany w atrakcyjny kostium powieści skrzącej się humorem i niczym nieskrępowaną wyobraźnią.

chronocykl

CHRONOCYKL: pojazd do poruszania się w czasie [por. (bi)cykl, (mono)cykl, (moto)cykl]

Chronocykl pojawia się w „Podróży dwudziestej” z „Dzienników gwiazdowych” i stanowi coś w rodzaju skrzyżowania miotły z rowerem bez pedałów. Wiele średniowiecznych legend i zabobonów zostało wywołanych przez nielegalną chronomocję, czyli dzikie skoki w przeszłość, uprawiane przez żądną mocnych wrażeń młodzież.

chronocyklChronocykl indywidualny stanowi rura z siodełkiem i lejem wylotowym, toteż, zwłaszcza przy niedostatecznym oświetleniu, można go wziąć za miotłę. Różne bezwstydnice wypuszczały się na przejażdżki, najchętniej nocą, by straszyć wieśniaków wczesnego średniowiecza.

Stanisław Lem „Dzienniki gwiazdowe”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002, str. 197