Groteskowa jednoaktówka w stylu Witkacego, prześmiewcza i szydercza, napisana pod koniec lat czterdziestych. Pisarz odczytywał dramat w prywatnym gronie, wcielając się w poszczególne postacie. Była to forma odreagowania socrealizmu oraz literackiej rozrywki, ale w czasach Stalinowskich taka zabawa mogła być śmiertelnie niebezpieczna. Tekst sztuki został przez Stanisława Lema tak skutecznie ukryty, że przez następne pięćdziesiąt lat – pomimo intensywnych prac poszukiwawczych – nie udało się go odnaleźć. „Korzenie” wypłynęły dopiero w dwa lata po śmierci pisarza, schowane głęboko na dnie maszynopisu innego niewydanego utworu, zatytułowanego „Sknocony kryminał”. Lem miał zwyczaj starannego palenia wszystkich tekstów, z których nie był zadowolony. „Sknocony kryminał” uniknął tego losu tylko dlatego, że pełnił rolę kamuflażu dla sztuki o Stalinie.