brak poczucia humoru jest dla mnie nie mniej przerażający od braku litości
PEWNE cechy sztuki mojej wynikają w sposób nieuchronny z „Zeitgeistu”, ducha epoki: że w niej nie tyle na radykalną nowość miejsce, ile na barok, więc na zawilsze, persyflażowe, parodystyczne, ironiczno-groteskowe wariacje tematów, już mocno zasłużonych, osiadłych w sztuce, zaanektowanych dawno — i m. innymi wściekłość NA SF wywołuje we mnie ta okoliczność, że w niej z bydlęcą powagą (mit tierischem Ernst) robione są w kółko i wciąż tak samo rzeczy, które muszą, tj. powinny wywoływać huragany śmiechu. Albowiem brak poczucia humoru jest dla mnie nie mniej przerażający od braku litości — TYPEM humoru SF spokrewnia się (o ile w ogóle uznaje humor) — strach powiedzieć, z hitleryzmem, z jego „poczuciem dowcipu”. Więc cała strona groteskowa mojego pisania jest po prostu wymuszona na mnie przez Genius Temporis. (O tym, skąd ten Geist i czemu tak, można by tomy wszak pisać samych HIPOTEZ, boż tu pewnego nic nam nie wiadomo, lecz to, co myślę tu, znajdzie Pan we Wstępie do „Wielkości urojonej”). Nb. chyba powinien Pan poznać (niestety!) też moje teksty nędzne, a chociażby niektóre z nich, jak „Sezam”, czy mam to Panu posłać?
Sława i fortuna. Listy Stanisława Lema do Michaela Kandla, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013